PROLOG
Biegam po zielonych wzgórzach, słońce delikatnie pieści moją skórę, wiatr rozwiewa moje włosy,
czuję się wolna, szczęśliwa. Ktoś chwyta mnie za rękę i ciągnie w dół powodując upadek.Śmiejemy
się głośno. Patrzę w niebo i wzdycham. "Jest piękne" słyszę i uśmiecham się szeroko.Wokół panuje
spokój, słychać tylko odgłosy ćwierkających ptaków. Pragnę zostać tu na zawsze. Odwracam głowę na bok i spoglądam na chłopaka. Hipnotyzująca zieleń oczu sprawia, że moje ciało zaczyna dziwnie drgać, przysuwa się bliżej, moje serce zaczyna bić szybciej, zamykam oczy, czekam, nie dotknął mnie. Moje ciało ogarnia nieprzyjemny chłód. Otwieram oczy, chłopak jest inny, zielone oczy stają się mglisto-błękitne. Zaczynam krzyczeć, uciekam. Biegnę przez las, potykam się o wszystko, chcę być jak najdalej. Dobiegam do strumienia,odwracam się, "serce przestaje bić". Widzę go, podąża w moją stronę ogarnięty smutkiem, chcę by odszedł. Boję się.
Chcę go uderzyć, ale nie mogę, chcę krzyczeć, ale nie mogę, chcę uciec, ale nie mogę.
-Pomóż mi- szepcze i dotyka mojego policzka